Statek towarowy MV Rozen zmierza do portu w Mumbaju, gdy zostaje porwany przez somalijskich piratów na Oceanie Indyjskim. Film Tobiasa Lindholma (znanego m.in. ze scenariusza do znakomitego „Polowania” Thomasa Vinterberga) nie funduje widzom sensacyjnego thrillera. Paradokumentalny styl i obserwacja wydarzeń z perspektywy i negocjatorów, i zakładników sprawiają, że z bolesną dosłownością rozumiemy uczucia ludzi, których los zależy od kaprysu naćpanego porywacza, chłodnej kalkulacji negocjatora, który walczy o ich życie z perspektywy eleganckich biur kopenhaskiego armatora – albo od zwykłego szczęścia. Pokerowa rozgrywka między zaprawionym w targach o pieniądze prezesem firmy i nie mniej doświadczonym w swoim fachu przywódcą porywaczy, w której stawką jest ludzkie życie, trzyma w napięciu bardziej niż przygodowa opowieść o piratach z Karaibów, choć nie ma tu heroicznych supermenów – i nie będzie hollywoodzkiego finału.